To że Lech Wałęsa był Tajnym Współpracownikiem wiedziałem już w latach 80 – tych. Sporo wcześniej od Pana ministra Macierewicza i Pana profesora Cenckiewicza 🙂 i „solidarnościowych” towarzyszy Lecha Wałęsy, którzy później dowiedzieli się o tym. Opowiedział mi to w nocy na rybach – Waldek Dziumak – starszy kolega, z którym często łowiliśmy klenie. Miałem wtedy dopiero 20 lat, serce harde i wiele sił aby przewrócić świat. Nie uwierzyłem w te „brednie” Waldka, ale wryły mi się one w mój mózg dozgonnie. Wtedy oddałbym za Lecha Wałęsę swoje życie, tak że 3 lata później w podskokach popędziłem do urn, oczywiście pozytywnie skreślając mojego idola na Prezydenta Polski. Oglądałem ze łzami w oczach jak Pan Prezydent wznosił dziwny toast „zdrowie wasze w gardła nasze” i byłem szczęśliwy. W „niedługim” czasie usłyszałem w mediach hasło „Bolek”. Spokojnie przyjrzałem się temu a w głowie mojej kołatało się jeszcze Waldkowe echo. Po zimniej wieloletniej analizie, którą na 99,999999 % przypięczętowali Panowie Cenckiewicz, Gontarczyk i Zyzak mogłem na pieńku położyć głowę, że Lech Wałęsa był TW. Głupio mi się zrobiło jak wspomniałem sobie tę letnią noc i bardzo długie opowieści Waldka nie tylko o Wałęsie. Waldek przepowiadał skład gabinetów na kilka lat w przód… słuchałem ale nie notowałem… a teraz żałuję. Wszystko co mówił sprawdzało się.
Pewnego razu Waldek przyszedł do mnie w bandażach, powykręcany, na pół sparaliżowany. Mówił że jeden z bardzo znanych polityków zlecił podłożenie ładunku wybuchowego pod samochód, którym woził swojego pryncypała. Podobno była to zemsta za uniemożliwienie przerzutu broni, skąd gdzie i jak już nie pamiętam. Pamiętam natomiast że w tle migała mi jakaś łapówka. Zacząłem się zastanawiać, czy Waldek kłamie czy nie. Wtedy o Wałęsie mówił prawdę, ale teraz? W gazecie przeczytałem że samochód uległ wypadkowi bo szofer był pijany. I tknęło mnie – Waldek nie pił alkoholu !!! Niedługo Waldek umarł….
Człowiek, który w latach 80 – tych i po części w 90 – tych był moim idolem i słońcem dziś dla mnie jest zwykłym nożownikiem i sztacheciarzem. Ten pomiot człowieczeństwa nie zna uczucia nawet do swojego nieżyjącego synka – Grzesia Lewandowskiego, który leży w splantowanej mogile. Nie jestem typem człowieka nienawistnego lecz nienawiść jaką darzę tę kreaturę przewyższa o wiele silniej nienawiść do reszty typów zza okrągłej zdrady. Nie jestem zły za to że dałem się oszukać jak wiele milionów Polaków. Jestem zły gdyż Polska straciła 26 lat, gospodarkę i przemysł. Oddano za bezcen ponad 7000 zakładów a z uczciwych Polaków uczyniono niewolników zasuwających od skowronka do sowy dla potomków między innymi Hitlera. Na czele tej watahy stoi Wałęsa i reszta skowyczących obrończych kundli, które nie powinny żyć w dostatku w Chobielinach czy Ruskich Budach… a powinni zawisnąć jak ludobójcy w Norymberdze….